Strony

niedziela, 22 stycznia 2017

Pomadki matowe Dr. Irena Eris vs. Inglot

Witajcie,

Trend na pomadki matowe utrzymuje się już od jakiegoś czasu. Dlatego postanowiłam porównać dwa produkty, które sama ostatnio ciągle używam.
Od razu mówię, że jest to moja subiektywna opinia, nie podyktowana żadną współpracą.

No to zaczynamy...
Na początek pomadka matowa marki INGLOT w kolorze intensywnej czerwieni.
Plusy:
+ cena 45 zł;
+ kolor, który jest bardzo intensywny;
+ trwałość;
+ łatwa aplikacja;

Minusy:
- suche usta;

Pomadka matowa z linii Provoke Dr. Ireny Eris:

+ przepiękna gama kolorystyczna;
+ nie wysusza ust;

Minusy:
- cena 55 zł;
- kiepska aplikacja;
- słaba trwałość;


Podsumowanie:

Jeśli miałabym sugerować się odcieniem to wybrałabym zdecydowanie produkty marki Dr. Irena Eris, bo jest przecudowne. W wolnej chwili zobaczcie sobie wszystkie odcienie linii Provoke. Wydając już 55 zł, oczekiwałabym, że pomadka będzie trwalsza. Nakładając ją ma się wrażenie, że jest strasznie sucha. Kłamstwem jest, że wytrzymuje cały dzień, a nawet konsumpcję posiłku.
Zrobiłam test wody. Nałożyłam na dłoń pomadki i zdecydowanie gorzej schodzi ta marki Inglot.
Ze spokojem wytrzymuje pałaszowanie przynajmniej jedno posiłku. Kolory nie powalają, jak w przypadku produktu Dr. Ireny Eris. Moje usta były bardziej wysuszone po stosowaniu pomadki Inglot. Nie mniej to właśnie Inglot zdecydowanie wygrywa ten pojedynek! Jeśli stosujecie  pomadki matowe innych firm, dajcie mi koniecznie znać, które warto przetestować ;)